Działka nr 2

Minąłem pierwszą działkę i postawiłem go tuż pod furtką. -Nie jest źle...- Mruknąłem i wszedłem na teren działki.

Wszedłem za nim. Cmoknąłem go w podziękowaniu za to i położyłem torby a było ich sporo

-Ciekawe jak jest w środku...- Nie czekałem i wszedłem do domku. Było nawet dosyć znośnie. Trochę biało ale dało się wytrzymać. Rozejrzałem się po całym piętrze i poszedłem na drugie. Łazienka była nawet fajna ale sypialnia mnie urzekła. Już wyobrażałem sobie moment kiedy będę mógł spać na tym łóżku, które na pewno było wygodniejsze od tego w bloku. Położyłem się na nim i usnąłem.

Poszedłem na górę i zobaczyłem że śpi. wszedłem an dół i czekałem aż się obudzi

Zasnąłem tylko na moment. Więc gdy się obudziłem od razu wstałem i zszedłem na dół. -Jak ci się tu podoba?- Usiadłem na krześle w salonie i patrzyłem na okno.

Bardzo ładnie - przyznałem. Ziewnąłem i się przeciągnąłem - co chcesz robić?

-Szczerze? Nie mam pojęcia.- Mruknąłem.

ehh - podszedłem do niego i usiadłem mu na kolanach po czym się wtuliłem i zasnąłem trzymając jego koszulkę w łapkach

Trochę zdziwiłem się gdy tak po prostu na mnie zasnął. Wziąłem go na ręce, zaniosłem na górę i położyłem na łóżku, sam wyszedłem z domu i usiadłem na trawniku.

Spałem z dobre półtorej godziny. Kiedy się wyspałem zszedłem an dół - a powiesz co cię sprowadza do tego miasta?

-Nuda, nie mogłem tam już wytrzymać...nic się nie działo i na dodatek nie chcieli mi pokoju zmienić...podania nie zadziałały...- Zamknąłem na chwilę oczy.

Aha. - rozejrzałem się dookoła. - Pięknie tu. Powiedź a jak twoje życie prywatne? - zapytałem ciekawy

-A o co ci dokładniej chodzi?- Spojrzałem na niebo, chyba zbierało się na burzę.

- Chodziło mi czy spotykałeś się z kmś - powiedziałem cicho

-Nie, i nie mam zamiaru. Nie chcę mieć problemów.- Mruknąłem.

Pokręciłem głową - Powinieneś kogoś znaleźć. Może by ci się przestało nudzić co?

-Nawet jakbym kogoś miał to i tak bym się nudził. Poza tym i tak nikogo sobie nie znajdę, już tak jest.- Zaśmiałem się. Zaczął padać deszcz a ja nie chcąc aby było mi zimno wróciłem do domku, usiadłem na krześle i zacząłem myśleć.

Widząc że pada też poszedłem do domku. - Przesadzasz. - Przytuliłem się delikatnie - Niezła ulewa. Oby niedługa

-Nie przesadzam, po prostu już się z tym pogodziłem.- Westchnąłem i przytuliłem go. -Kilka minut i powinno przestać...-

Wtuliłem się - Jesteś zbyt poważny...Ja przestanie padać odprowadzisz mnie prawda?

-Gdzie niby?- Westchnąłem. -Już chcesz mnie opuścić? Samego?-

- Oczywiście że nie. Ale odprowadziłbyś mnie do mojego mieszkania, poza tym chciałem jeszcze iść do parku. z tobą rzecz jasna