Restauracja

Dosyć przestronne miejsce pełne życia. Ściany pomalowane są na czerwono a światło dostarczają liczne okna. W każdym wolnym miejscu postawione są stoły przy których, w zależności od wyboru, stoją dwa krzesła lub też trzy, a pod ścianami w doniczkach poustawiane są liczne, kolorowe kwiaty. Menu jest dość bogate, kupić można tu wszelakie dania, desery, napoje, zarówno ciepłe jak i zimne, wiele przekąsek i wszystko co się znajdzie.
Możliwe jest również robienie imprez oraz rezerwowanie stolików.

(No to doszli do tej restauracji, przed wejściem postawił go na ziemi, potem zajęli miejsca przy stoliku przy oknach) No, na co masz ochotę? Stawiam. ^^

-Skąd mogę wiedzieć co chcę, nigdy w takim miejscu nie byłem.- Nie wiem dlaczego cały czas gadał o rzeczach o których nie wiedziałem, przecież pod ziemią nie ma miejsc takich jak te.

-Co chcesz zjeść? (On sobie zamawia wszystko jak leci... pół wypłaty na to pójdzie, ale cóż... xD)

-Nie wiem...- Prawie krzyknąłem, przecież już pytał się co chcę. Coraz bardziej się wkurzałem...

-Hej, nie przyszedłem tu Z TOBĄ po to, żebyś patrzył jak jem, zamów coś sobie.. (I w tym momencie wylądowała przed nim góra talerzy z żarciem. Głooodny jak cholera)

-Nie wiem co chcę, to nie moja wina.- Obraziłem się.
-Wcale nie musiałeś ZE MNĄ tu przychodzić.- Nie, nie wkurzył mnie, naprawdę...

Jak nie z tobą, to z kim? (szamie szamie, szamie, w błyskawicznym tempie znika połowa talerzykowej góry)

-Na przykład z powietrzem.- Teraz to serio się obraziłem, przecież wokoło było tyle innych osób, ale to akurat mnie musiał zanieść do jakiejś badziewnej restauracji z badziewnym jedzeniem na które nie mogłem się zdecydować. To jego wina.

-Hej no, nie bądź taki niemiły, mógłbyś troszku w końcu wyluzować. (Skończył już.. szybki xD)

-Skończyłeś. Wracamy.- Nie mogłem doczekać się powrotu do pokoju, nie chciałem tam wracać ale lepsze to niż łażenie po mieście.

tak szybko..? Nie przejdziemy się gdzieś jeszcze? Może do parku, albo gdzieś indziej, co? (Miał ochotę się przejść)

Westchnąłem.
-Możemy gdzieś jeszcze pójść, ale znowu robi się ciemno, po za tym jest mi zimno, chyba jestem chory i muszę się umyć.- Uśmiechnąłem się i czekałem aż zaniesie mnie gdzieś.

-Eh... to z wyjścia gdzieś nici... no nic, jak mówisz, że nie za dobrze się czujesz, to faktycznie powinniśmy wracać... (Wstał od stołu i zapłacił kelnerowi)

-Zgadzam się.- Rozejrzałem się szybko i wyciągnąłem ku niemu ręce, aby jak najszybciej mnie stąd zabrał, zbierało się tutaj coraz więcej ludu, nie chciałem więcej tu już siedzieć.

(no to wziął go na barana i nim ktokolwiek zwrócił uwagę na nich uwagę, wyszli)
z/k

-Tak..-mruknął, i puścił w końcu uszy. -Tam jest wolny stolik.-pokazał go palcem, co było dość nie grzeczne, ale co miał powiedzieć? Miał od tak do niego podejść.. Nie chciał mieć kary.

Skinął głową, uniósł dłoń do góry, po czym podszedł do nich " kelner " ( ? ) i zapytał grzecznie, co by nam podał. Spojrzałem na właściciela, a później na stół i tak utkwił wzrok w tym " dość " czystym stole.

-T..to miło z Pana, strony.-uśmiechnął się delikatnie.. Nie wiedział, zbytnio co lubi. Więc postawił na czymś słodkim, wydawało mu się, że ciepła szarlotka z lodami, zaspokoi jakoś ich żołądki. Ale i tak by wziął by tylko to, był ciekawy, czy smakuje tak, jak w dzieciństwie. -Lubi Pan szarlotkę z lodami, i herbatę z miodem?-uśmiechnął się, odgarniając grzywkę na bok, przydała by mu się jakaś wsuwka, albo spinka.

Przełknął głośno ślinę, i zaczął stukać, nóżkami o podłogę, i ściągnął marynarkę, po czym podwinął rękawy do łokci, i zaczął bawić się grzywką, robiąc przy tym sporego zeza.