~.~Plaża~.~

Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu. Zdążyliśmy idealnie na zachód słońca. Dawno nie byłem na plaży więc uśmiechnięty przysiadłem na jednym z kamieni leżącym kilka metrów od wody. Na szczęście nie było tu tylu ptaków co w południe, wkurzały mnie bardziej niż słońce, nie sądzę że mógłbym się powstrzymać i zrobić to i owo aby się nie denerwować.

Spokojnie przyszedł na miejsce z mężczyzną i stanął idealnie obok jego kamienia. Uśmiechnął się jeszcze szerzej widząc zachód słońca i zrobił mu zdjęcie aparatem i przez kilka minut wpatrywał się w nie, zamiast patrzeć na prawdziwy zachód słońca.
-Przepiękny, prawda?- rzucił cicho by rozpocząć tę rozmowę.

-Ta...- Nie chciałem przerywać tej chwili i móc dalej wpatrywać się w morze. Oprócz tego że kochałem wodę to chyba nic innego mnie tu nie ściągnęło, no może oprócz tego że nie było innego miejsca gdzie prawie nikogo nie ma, nawet zwierząt.

Mruknął cicho i spojrzał w piasek nie wiedząc co robić dalej. Ta odpowiedź mężczyzny zapędziła go w róg i nie wiedział jak z niego wyjść. Westchnął tylko ciężko i przeniósł wzrok na niebo zmieniające barwę z powodu słońca.

Nie zwracając na niego uwagi wstałem i podszedłem bliżej brzegu. Wiedziałem że mogę pomoczyć sobie ubrania, ale chęci to przezwyciężyły i doszedłem do miejsca gdzie spokojnie mogłem dotknąć dłonią wody. Na razie wolałem nie używać mocy, lepiej to oszczędzać, ale i tak mogłem równie dobrze nacieszyć się samym uczuciem.

Położył się na kamieniu niczym kot i mruknął cicho z zadowoleniem od ciepła zachodzącego za horyzont słońca.

-Jak będziesz tak leżeć to wszystko cię ominie...- Spojrzałem na niego i westchnąłem.
-Nie wiem czemu ale wydaje mi się że to idealny czas na krótką kąpiel...- Uśmiechnąłem się do niego.
-Przyłączysz się?- Powoli robiło się ciemno, ale woda nadal była ciepła, istny raj.

Co mi szkodzi? Przecież nic się nie stanie jak trochę pomoczę się Uśmiechnął się do niego i powoli podszedł bliżej w celu sprawdzenia wody a ta...była naprawdę ciepła.
-To wchodzimy?- zaśmiał się.

-Jak tak się śpieszysz to możesz iść pierwszy.- Zaśmiałem się i rozejrzałem, nie że bałem się że ktoś inny tu jest, po prostu zadziwiał mnie urok tego miejsca, może nie było najlepsze jakie widziałem, ale spokojnie można było sobie posiedzieć, a to już wielki plus.

Powoli zdjął tylko bluzę i spojrzał na niego z uśmiechem.
-No chodź, proszę- złapał go za rękę i delikatnie pociągnął w stronę wody. Skoro sam tutaj proponował przyjść, to też musi wejść do wody, albo się obrażę

-Przecież nie mówię że nie idę, ale wolę poczekać aż sam pójdziesz.- Byłem trochę zdziwiony że po tak krótkim czasie na prawdę się mnie nie boi, każdy normalny boi się demona, a co dopiero bliskości z nim, w każdym tego słowa znaczeniu.

-No dobrze, ale masz do mnie dołączyć- uśmiechnął się i powoli zaczął się rozbierać i wszedł do wody w samych spodenkach. Woda była naprawdę ciepła, tylko by można siedzieć.

Westchnąłem bez powodu. Nie czekałem na zaproszenie i od razu się rozebrałem, nie tak jak on, dla mnie morze było jak wanna, tylko taka większa, a do wanny w ubraniach się nie wchodzi. Podszedłem do niego i objąłem od tyłu, sam nie wiem dlaczego. Chwilę zastanawiałem się ile godzin minęło od czasu kiedy mnie ugryzł...

Mruknął cicho z powodu objęcia i starał się odwrócić głowę. Po chwili ujrzał twarz mężczyzny a potem jego szyję. Na ten widok cichutko zachichotał. Ciekawe o czym on teraz myśli...nie wiem, ale mnie to ciekawi..

-Ile czasu potrzeba abyś zrobił się głodny?- Nie wiem dlaczego zadałem to pytanie, jakbym nie mógł się doczekać czy coś aby mnie ugryzł, poprosił albo coś takiego. Nie jestem wampirem więc takich rzeczy nie wiem, demony mają trochę inaczej.

-Czasami kilkadziesiąt minut, czasami kilka godzin, a czasami nawet nie potrzeba na to czasu- mruknął spokojnie i starał się odwrócić do niego przodem, ale średnio mu to wychodziło, więc tylko delikatnie się w niego wtulił plecami, podziwiając nadal chowające się za horyzontem słońce.

-Aha. Jak coś to możesz powiedzieć, trochę ci pożyczę.- Zaśmiałem się i znowu rozejrzałem, przy czym nadal podziwiałem naturę i myślałem o powodzie wszystkiego i niczego, a głównie o tym kiedy wrócić do pokoju i co w nim po powrocie robić.

Chwilkę jeszcze ekscytował się zachodzącym słońcem, lecz po pewnym czasie jego ciałem wstrząsnął dreszcz spowodowany podmuchem lodowatego wiatru.
-Możemy wrócić do mieszkania? Robi się zimna a ja robię się głodny- powiedział cicho i zadrżał delikatnie.

-Oczywiście że możemy.- Nie czekałem na niego i od razu wróciłem na brzeg, po czym zacząłem z powrotem się ubierać. Dzięki mocy moje ubrania nie były mokre, więc spokojnie mogłem ruszyć ku budynkowi z którego przybyliśmy.

Nadął policzki i pobiegł po swoje rzeczy, ubrał się najprędzej jak potrafił i pobiegł za mężczyzną w kierunku mieszkania z którego przybyli na tę piękną plażę.

[z/t]